BOLĄCE SPRAWY

Kiedyś, gdy jeszcze częściej odwiedzałem swoje warszawskie mieszkanie, ze swoistą radością wdychałem "zapach" Smródki, czyli Kanału Domowego. Z radością, bo do mojego domku w lesie pozostawało jeszcze 10 km. Teraz, chociaż kanał już nie pachnie, ja dalej czuję zapach Smródki. Budzi go pewnie zachowane w pamięci wspomnienie.

Czytałem też o smrodzie Leman. Pisałem kiedyś o tym, że jest uciążliwy dla mieszkańców Szczytna. Byłem w Lemanach dwa razy i chociaż trochę śmierdziało, nie był to smród taki, który mógłby wygonić z okolic Szczytna wczasowiczów.

Tymczasem okazuje się, że kilka razy dziennie mknie głównymi ulicami Szczytna kawalkada smrodu w postaci odpadów zwierzęcych do zakładów utylizacji w Długim Borku. I nie byłoby z tym tyle kłopotów, byleby surowiec był przed załadowaniem schłodzony do 5 stopni C. Ale tego się nie robi. Dlaczego? Pewnie dlatego, że to kosztuje. A ile kosztuje wypędzenie turystów z miasta i okolic? Czasami przecież drobiazg wystarczy, aby zniechęcić ludzi do ponownego przyjazdu. Tymczasem trzeba by wspólnego działania władz miasta, policji, a także zrozumienia zarówno zakładu utylizacji "Saria Polska" w Długim Borku oraz zakładów dostarczających odpady zwierzęce.

Wysokie temperatury doskwierają nie tylko ludziom. Oni mogą sobie w upały poradzić. Kupić coś do picia czy w ostateczności napić się wody z kranu. Tak samo koty - "latają" luźno, więc zawsze gdzieś trafią na kałużę czy większy akwen. Najgorzej wiejskim psom. Najczęściej w obawie o pogryzienie obcego są uwiązane na łańcuchu. Na wsi to norma. Pies ma sygnalizować, że ktoś kręci się po podwórku. O właściwym traktowaniu czworonogów wielu zapomina. Ani budy, którą przecież łatwo zbić z paru desek, ani właściwego wyżywienia, ani wody w misce, którą w czasie upałów trzeba dolewać co godzinę. Kto by tam o tym pamiętał. Wracam do tematu felietonu sprzed kilku tygodni, gdy pisałem o porzuconych przez przyjezdnych psach. Czynią tak różni turyści, ale najwięcej zwala się na "warszawiaków", bo to oni najczęściej przyjeżdżają do Szczytna. I jest to uzasadniony powód "nielubienia" mieszkańców stolicy. Zresztą powodów jest więcej i kiedyś będę musiał napisać felieton pt. "Dlaczego nie lubimy warszawiaków?" I pierwszym powodem będzie przywożenie ze sobą psów, które porzuca się w lesie.

Marek Teschke

2005.08.10