Jak tylko mogę uciekam od polityki, ale to nigdy nie jest do końca możliwe. Światem, jaki nas otacza sterują ludzie, którzy ową politykę uwielbiają.

Trochę o polityce, ale nie tylko
Jarosław Kaczyński, jeszcze jako premier, podczas wizyty w Nartach w 2007 r. Na pierwszym planie strzegący go funkcjonariusz BOR-u

Niektórzy uważają ją wręcz za swoje powołanie. W ostatnich dniach pan prezes Jarosław Kaczyński powiedział w telewizyjnym programie, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Co do osoby pana prezesa, to nie mam wątpliwości, że inne cele mu przyświecają. Być może znalazłoby się jeszcze kilkoro podobnych mu politycznych altruistów, ale to są wyjątki. Kiedy spoglądam na ten cały tłum ludzi zajmujących się rządzeniem, to widzę głównie nienasyconych, pazernych nieudaczników, którym nie powiodło się w ich wyuczonych zawodach, zatem rekompensują sobie poniesione klęski na politycznej niwie. Oczywiście, że dla pieniędzy, bo jest to pieniądz stosunkowo łatwy. Tu zacytuję znaną powszechnie wypowiedź klasyka (płci żeńskiej): „nam się to po prostu należało”. Tak to jest w polityce. Należy się i już! Jeśli ktoś był z zawodu, na przykład, egzorcystą, to jakże musiał się niejednokrotnie namordować, aby złe z człowieka wygnać. Natomiast, kiedy udało mu się zostać posłem, to wystarczy, że wypowie publicznie kilka wątpliwych mądrości i już kasa leci. Bo po prostu mu się należy.

Wróćmy jeszcze na chwilę do stwierdzenia pana prezesa, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.