- Jako mieszkaniec Szczytna od końca drugiej wojny światowej jestem bardzo zaniepokojony sytuacją, z jaką mamy do czynienia w naszym mieście.

Pieniądze z naszych podatków inwestowane są ostatnio głównie w zadania kosmetyczne. Ulice pokrywają nowe dywaniki, co praktycznie służyć będzie zmotoryzowanym najwyżej przez 3-4 lata. Są to działania prowizoryczne, nic innego jak „kiełbasa wyborcza” służąca promocji i reklamie burmistrz miasta. Chwali się później nimi, także wydawanymi za nasze pieniądze, materiałami propagandowymi, które mają sprawić, że rządzić będzie przez kolejne 4 lata.

Tymczasem w mieście padają kolejne zakłady pracy i przybywa bezrobotnych Wypada zapytać panią burmistrz, czy w okresie swoich rządów przyczyniła się do utworzenia jakichkolwiek miejsc pracy. Konsekwencją tego jest drastyczny spadek liczby mieszkańców Szczytna. Kogo nie spytam ze swoich znajomych, wszyscy mi odpowiadają, że ich dzieci nie wiążą z naszym miastem żadnych perspektyw życiowych. Jeżeli Szczytno nie będzie miało dobrego gospodarza, który postawi przede wszystkim na nowe miejsca pracy, będzie zamierało, aż stanie się nic nie znaczącą na mapie małą miejscowością.

Jan Pieńkowski,

emerytowany przedsiębiorca, założyciel firmy „Papa Jan”